1. |
Desperatki
02:24
|
|||
Same pośród świętych żon
świetnie wiedzą, czego chcą
i na szpilkach noszą kram
urojenia – nie ich stan
Desperatki, laski z klatki
Chcą miłości, nie chcą gadki
Kiedyś były obietnice,
byle zajrzeć pod spódnicę
Była sztuczność i obłuda,
jednym słowem – wielka nuda
Desperatki…
Dziś percepcji nic nie wzrusza
w jasnym świetle Kartezjusza
Spis wymagań raczej mały
Chcą faceta, nie chcą chały
Na sto procent wiedzą diwy,
który z nich będzie prawdziwy
Kogo będzie na to stać,
by być sobą chociaż raz
Desperatki…
|
||||
2. |
Droga
04:17
|
|||
Gdy drogę przetnie smutny klaun,
spijemy mądrość z jego ust.
On powie to, co każdy wie,
by zawsze dobrze bawić się.
Nie mamy czasu, trzeba iść,
do chaty jeszcze 1000 mil...
Gdy drogę przetnie jedna z pań,
pokaże mieszek pełen snów.
Nie wolno nam dotykać ich,
marnować sił na pusty śmiech.
Nie mamy czasu, trzeba iść…
Gdy drogę przetnie święty mąż
i każe robić to, co on;
obieca, że oświeci nas:
Zbawienie pewne! – powie nam.
Nie mamy czasu, trzeba iść…
|
||||
3. |
Nimfy
05:00
|
|||
Kiedy wejdziesz w ciemny las
Gdy zanurzysz się wśród drzew
To nimfy poprowadzą cię
I nieważne, skąd byś był
Nie masz na swych rękach krwi
To wystarczy im
Kiedy wejdziesz w ciemny las
Wszystko samo stanie się
Choć będziesz myśleć, że to ty
Może tylko silny wiatr
Który wieje tam gdzie chce
Przypomina ci, żeś zagubił się
Kiedy słyszysz szelest trzcin
Wiedz że to nie ty
Że to tylko nimfy śpiew
Zauroczył cię
Po jeziorze sunie mgła
Świadkiem jest księżyca blask
Wszystko jedno mu i tak
Nimfy szepcą ci do snu
Wypełniają twe myśli
A ty nie dostrzegasz, że
Będziesz robił to co chcą
Będziesz stawiał zamki swe, myśląc,
Że sam kierujesz życiem swym
Nie wyprowadzi z błędu nikt
Nikt nie powie ci że śnisz
Bo i tak nie uwierzyłbyś
Kiedy słyszysz szelest trzcin…
|
||||
4. |
Gupiki
03:55
|
|||
Oto Gupiki tu w pełnej gracji
Efekt uboczny emancypacji
Ciągle się kręcą pomiędzy nami
Z grubsza rzecz biorąc tolerowani
Oni dziś w kuchniach puszczają korzenie
Rybim spojrzeniem robią wrażenie
Wolimy ciasto piec niż iść na mecz!
Wolność jak szampan uderza do głowy
Nadchodzą lata piękniejszej połowy
Gupik jest znakiem upływu czasu
Wyczekiwanym końcem kieratu
Lecz gdy wniesiono tu takie danie
Na twarzach pań zafrasowanie
Wolimy ciasto piec niż iść na mecz!
Gdzie ci mężczyźni wspaniali tacy?
Chętni do wojny, chętni do pracy
Zmienia się baza, więc nadbudowa
Musi zaczynać wszystko od nowa
Gupik jest czysty, nie jego wina
Że zmian społecznych nikt nie powstrzyma
Wolimy ciasto piec niż iść na mecz!
Gupiki! Gupiki!
|
||||
5. |
Leszno
04:50
|
|||
Ty nie krytykuj Leszna
Bo tu się dobrze mieszka
Pamiętasz jak tu było
Stragany po horyzont
Stare życie odeszło
A z nim stare Leszno
Wyciągnęło kopyta
I poszło do Rydzyka
I to nic że wybuchła tu a-to-mówka!
Musisz wpaść do Leszna
Czas tak szybko znika
Pójdziemy na stadion
Alfreda Smoczyka
Jest tu taka siksa
Ona ma Netflixa
I nie nudzę się wcale
Bo oglądam seriale
I to nic że wybuchła tu a-to-mówka!
Jedno wiem na pewno
Że to będzie Leszno
Choćbyś się zapierał
wydarzy się teraz!
Po co tu fikać skoro
Kiedyś skończy się to molo
I będziemy zdziwieni
W nowej czasoprzestrzeni
I to nic że wybuchła tu a-to-mówka!
|
||||
6. |
Wieczorynka
05:53
|
|||
Wiatr podrywa piach na rozstaju dróg
Słoneczników rząd wystawia główki swe
Gdzieś daleko stąd wstaje nowy dzień
W naiwności twej rozpościera się
Tak czekałeś, lecz znów nie przyszedł nikt
Lecz nie przejmuj się
Bo ja życzę ci kolorowych snów
Tego życzę ci, kolorowych snów
I to przecież nic że nie przyszedł nikt,
Bo ja życzę ci kolorowych snów
Ciągle czegoś chcesz i nie patrzysz wstecz
Każda twoja myśl to festiwal barw
Mimo krętych dróg, mimo tylu lat
Zachowałeś ten nieprzekupny blask
Zachowałeś go, przechowałeś go
W tobie znalazł swój naturalny dom
Za to życzę ci kolorowych snów
Dzisiaj życzę ci kolorowych snów
Dziś na mapie gwiazd są wybory twe
Drogę znaczy ślad, odciśnięty ślad wyobraźni twej
Sam stworzyłeś go, wyznaczyłeś kształt
Sam nadałeś mu ekscentryczny sens
Za to życzę ci kolorowych snów
Tego życzę ci, kolorowych snów
I to przecież nic, że nie przyszedł nikt, że dziś byłeś sam
Bo ja życzę ci kolorowych snów
I nie przejmuj się już,
że dziś znów byłeś sam,
bo ja wciąż jestem tam
Czekam tu wśród twych snów
Tutaj nie będziesz sam
Jestem tu, w twoich snach
Życzę ci pięknych snów
Kolorowych życzę snów
|
||||
7. |
Rybitwa
02:52
|
|||
On jest populistą, on nas oszukuje.
Ma łatwe sposoby na trudne problemy.
On politykuje, on manipuluje,
on odwraca słowa, zmienia ich znaczenie.
Ja tylko rybitwę widziałem...
On nam pochlebia, on nas rozleniwia,
on wszystko upraszcza, nie chce niuansować.
Ja tylko rybitwę widziałem...
On wielkie pojęcia upodobał sobie,
raczej abstrakcyjne ma stamtąd widoki.
Nie ma cierpliwości do zwyczajnych rzeczy,
jak owad w bursztynie najczęściej się nudzi.
Ja tylko rybitwę widziałem...
A potem przy stole on wszystko wie najlepiej.
On jest taki mądry!
A potem przy stole jakby nigdy nie jadł.
Ja tylko rybitwę widziałem...
|
||||
8. |
Rozstanie
05:48
|
|||
O czymś zapomniałam, coś umknęło mi
Podmuch słonego wiatru bijący o piaszczysty klif
Sól na skórze przyniósł wiatr odnalazł drogę we mgle
Pra-słońce z mych źrenic rozświetliło cień
Spłynęło jak ciepło na me nagie ramiona
Przeszyło moje ciało, rozpuściło moje kości
Powstałam inna, z piasku zlepiona
Wiatr mnie rozsypał, rozrzucił wśród fal
Byłam już nowa, jak czas nieskończona
W morzu rozmyta jak w deszczu twa łza
Może byłam tu zawsze zaklęta w bezczasie
Niczym konik morski uwięziony w skale
Może spałam na plaży osnuta cicho we mgle
Żar słonecznego wiatru objął mnie we śnie
I spłynął jak ciepło na me nagie ramiona
I przeszył moje ciało, rozpuścił skórę
Powstałam inna, z piasku zlepiona…
Wiatr niespokojny poderwał mnie w górę
Zabrał ze sobą wysoko na klif
I mroźnym podmuchem świsnął przez me ramiona
I przeszył moje ciało, roztrzaskał mnie o skały
Powstałam inna, z piasku zlepiona…
|
||||
9. |
Welonki
03:00
|
|||
Jak my mamy tu pływać z gracją
gdy on jest tylko dekoracją?
Mimo starań wielu tak z naszej strony
wciąż pozostaje niewzruszony
Zacznij to wszystko od rana
Nie doczekasz się kochana
Z ryby faceta nie zrobisz
no bo jak?
Zacznij to wszystko od rana
Nie doczekasz się kochana
Ryba do pionu nie stanie
na twój znak.
Więc zostaje już tylko jedna rzecz
W sobie samej dziś znaleźć sens
Może gdy w królestwie swym wstąpisz znów na tron
wtenczas zjawi się właśnie on!
Zacznij to wszystko od rana…
Welonki! Welonki!
|
||||
10. |
Żeglarz
03:56
|
|||
To młody żeglarz zapędził się pewnie na stronę snów
Takim się pięknym piruetem zakręcił nad polem róż
Czerwone płatki wysyłały go w przestrzeń i puściły w ruch
Wszystko mu sprzyja, bo on jest światem, a świat jest nim
Niewiele widać, po światła portu rozciąga się mgła
Gdzieś na kanale śpią statki niedbale oparte o brzeg
Świtem się budzą, przeciągają, marszczy się wokół nich toń
To wiatr z zatoki wierny towarzysz właśnie wstaje ze snu
(budzi się ze snu)
Ruszają się trzciny, to on niecierpliwy
Chciałby już zacząć wiać
Napełnić żagle, nabrać rozpędu
Zamiast w bezruchu tkwić
Wszystko mu sprzyja, bo on jest światem, a świat jest nim
A gdy wypływa na pełne morze, horyzont przed nim drży
Księżyc i gwiazdy świecą starannie, gdy zapada mrok
Chcą dobrze wypaść, nie chcą się zbłaźnić
Gdy spocznie na nich wzrok
|
Plastiq Lole Poland
bass player & singer. Creating, mixing, looping... only in 2. No limits, no borders. Alternative with a hint of rock, metal, jazz, funk, folk and everything else...
Streaming and Download help
If you like Plastiq Lole, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp